poniedziałek, 25 lipca 2016

Jak zakup bieżnika spowodował rewolucję w domu


Przyjemność kupowania dopada czasem każdego. Jesli wiąże się dodatkowo z jakąś przemianą, to cieszy jeszcze bardziej. Potrzeba drobnej zmiany przeobraziła się w małą rewolucję.

Zaczęło się od kupna urokliwego bieżnika, do tego oczywiście podkładki na stół, bo przecież te nasze kupione relatywnie niedawno - swoje już przeżyły.

















Konieczny okazał się również koszyczek, bo przecież do tej pory nie dało się bez niego żyć :)

Jego zawartość to może nie są przedmioty pierwszej potrzeby, ale za to bardzo dodają uroku i powodują, że aż chce sie przygotować romantyczną kolację.
Serwetniki to moja strefa handmade - zrobiłam je ze sznura marynarskiego, który zagościł w naszym domu :)

















Przy okazji należało również dokonać zakupu poduszek na kanapę.




I tym sposobem zapragnęłam większych zmian. Na wielki remont nie mogę aktualnie liczyć, ale na szczęcie niektóre rzeczy można sprawić za pomocą własnych rąk.
Udało mi się opanować magiczne urządzenie zwane imbusem, odkręcić malutkie śrubeczki na karniszach i założyć nowozakupione zasłony.






Wędrując po sklepie budowlanym w poszukiwaniu sznura marynarskiego byłam oczywiście obiketem zainteresowania i uśmiechów Panów z obsługi, którzy z niedowierzaniem dopytywali - "Sznur chce Pani kupić?? A po co to  Pani? "
















A ja już wiedziałam po co mi ten sznur...




Bo efekt końcowy jest dle mnie bardzo zadowalający i daje mi poczucie, że można łatwo odmienić swoją codzienność a przy tym sprawić sobie i rodzinie trochę przyjmności.

Wystarczy trochę chęci, jeden dzień wolnego i bodziec - w postaci bieżnika, który spowoduje małą rewolucję :)

1 komentarz:

  1. Czasem tak nie wiele trzeba zmienić żeby zmiana była WOW!! :)

    OdpowiedzUsuń